Tajemnice Andów i El Dorado, których boi się świat nauki
Wielu badaczy tajemnic naszej planety zwraca uwagę na dziwność map Ameryki Południowej do XVIII wieku, ponieważ nie ma na nich północnej części pasma górskiego Andów (góry miedziane w tłumaczeniu z języka Inków). Twierdzenia o "niedokładności" starych map nie mają w tym przypadku zastosowania ze względu na obecność w tym czasie południowych Andów wraz z prawidłowym odwzorowaniem miast obecnego Peru i Ekwadoru, położonych wcale nie w górach, jak obecnie, lecz na płaskim terenie.
Świadczą o tym również zapiski podstępnego pogromcy Inków, konkwistadora Francisco Pizarro, który zbliżając się do ich stolicy, miasta Cusco, w 1533 roku opuścił dżunglę. Teraz miasto znajduje się na wysokości 3400 m n.p.m., gdzie oczywiście nie może być już lasów tropikalnych i równikowych. Jeszcze jaśniejsza jest sytuacja z inkaskim miastem Potosi, które wzniosło się już na wysokość 4 km, gdyż istnieje rysunek tego miasta z 1715 roku przedstawiający palmy, które nie rosną tak wysoko, oraz Srebrną Górę z konstrukcją zamku na szczycie. Ponadto według obecnego zdjęcia miasta widać, że zaraz za wzgórzem zamkowym pojawiła się jeszcze większa góra, a miasto jest wyraźnie wyniesione przez tą wschodnią jej część. Dodatkowo konkwistadorzy, którzy podziwiali drogi Inków (po których, co ciekawe, rzekomo nie mieli czym jeździć) pisali, że z Cusco wychodziły cztery główne szlaki z nazwą części imperium, do której prowadziły. Teraz, na podanym tu schemacie dróg inkaskich, są one wyraźnie przerwane w kierunku wschodnim (prawym na mapie).
Rozumie się samo przez się, że Inkowie nie "wpadliby" na to, by budować stolicę i drogi do niej na niebotycznych wysokościach, gdy na wschodzie Andów jest jeszcze pełno wolnych, niskich terenów. Stosowana nauka tłumaczy powstawanie gór jednostronnym wypiętrzaniem się płyty kontynentalnej w wyniku ruchu płyt oceanicznych. W odniesieniu do północnej części Andów interpretacja ta wyraźnie się nie sprawdza, gdyż linia brzegowa zachodniej części Ameryki Południowej, bezpośrednio przy oceanie, jest niemal pozbawiona gór. Powstanie miasta Potosi było wyraźnie spowodowane ruchem pasm górskich od strony kontynentalnej, wschodniej.
Właśnie uwzględnienia tego przemieszczania się pasm górskich boi się stosowana nauka. Wszakże bierze ona pod uwagę tylko to co widzi: aktywność wulkaniczną i formowanie się gór tylko od dołu, nie dopuszczając nawet ich jednoczesnego formowania się od góry. Ruchome góry są bezspornym dowodem na ich górne lub skorupowe pochodzenie. Nawet geograficzne przedstawienie północnych (peruwiańsko-boliwijskich) Andów na mapach ma postać pasa wzdłuż wybrzeża ze szczytami o wysokości ponad 6 km. Wskazuje to na ich powstanie w wyniku dwustronnej kompresji płyt kontynentalnych. Dlatego Andy są ściśnięte z obu stron przez Kordyliery Zachodnie i Wschodnie (tłumaczone z hiszpańskiego jako pasma górskie). Mogłoby to nastąpić tylko przy skręcaniu lub czymś w rodzaju "kurczenia się" samego "globu". Specjaliści twierdzą odwrotnie, o jakimś aktualnym rozszerzaniu się planety, na podstawie zapisu o odsunięciu od siebie kontynentów Ameryki i Afryki, co wcale nie przeczy kompresji planety, bo nie jest ona idealną kulą, tylko geoidą.
To właśnie dwustronna konwergencja płyt skorupy kontynentalnej sprawiła, że zatoka na obecnym wybrzeżu peruwiańsko-chilijskim stała się najpierw jeziorem, a następnie podniosła ją na wysokość 3,8 km, co wynika z porównania XVII-wiecznych map z obecnym widokiem jeziora, w którym pozostała fauna morska i i niewielkie zasolenie wody. W podobny sposób podniesiona została również zatoka we Włoszech, która zamieniła się w jezioro Nemi, gdzie znaleziono zatopione statki Kaliguli.
Czy zatem jezioro Titicaca mogło powstać dopiero około 300 lat temu?
Obecna nauka geologiczna przypisuje temu wydarzeniu statut stu milionów lat i ze względu na swój paradygmat przyjmowania za fakt tylko tego, co można odczuć i zobaczyć, nie mieści się w rozumieniu ewolucji skorupy ziemskiej, a więc nie jest w stanie wyjaśnić powstania Gór Stołowych (z górą Auyán Tepui) na miejscu niegdyś dużego jeziora Parime. Z tym znikniętym jeziorem związane są również opowieści o półmitycznej krainie Eldorado. W legendach Inków o Eldorado mówi się, że nieprzebrane bogactwa miasta były tak wielkie, że ozdabiano domy złotem i wytyczano drogi. Jego mieszkańcy nie potrzebowali niczego, nie znając głodu i biedy. Konkwistadorzy nigdy nie byli w stanie odnaleźć tego miasta, gdyż znajdowało się ono na zachowanych jeszcze wtedy masywach górnych partiach Ziemi, tuż nad jeziorem Parime. Całkowite osiadanie górnych warstw geologicznych zamknęło jezioro i uformowało Płaskowyż Gujany.
Okazuje się, że Góry Stołowe kryją tajemnicę El Dorado. Uderzający efekt wodospadów z Gór Stołowych o wysokości około 3 km tłumaczy się spływaniem do nich wód jeziora Parima, wypartych przez osiadły masyw górnej Ziemi i ukrytych pod nim. Dla obecnej percepcji naukowej wodospad Angel Falls, najwyższy na świecie o ciągłym spadku 807 metrów, jest po prostu niewytłumaczalnym cudem.
Płaski wygląd gór stołowych Tepui tłumaczy się właśnie ich górnym pochodzeniem, jako swego rodzaju fragmentu górnego kontynentu. Powstanie Sahary również miało miejsce mniej więcej w tym samym czasie, co sugeruje jeden, bardzo niedawny proces zakończenia formowania się Ziemi.
Amon
www.strefa44.pl
www.strefa44.com.pl